Podczas debaty „Przyszłość domów kultury. Konteksty, nie tylko pandemiczne” padła myśl, że domy kultury są „brzydszą siostrą muzeów i teatrów”. Czy tak jest? Z pewnością są mniej docenianymi przez organizatorów i uczestników kultury.

Miejsce ośrodków kultury

Ośrodki kultury znajdują się w większości gmin w Polsce. W dużych miastach często jest ich kilka. Zazwyczaj ośrodek kultury działa w wielu obszarach, łącząc w sobie cechy kilku instytucji kultury, będąc miejscem pierwszego i jedynego kontaktu z kulturą i sztuką w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Są bardzo zróżnicowane pod względem liczebności i kompetencji kadr, budżetów oraz oczekiwań wobec nich stawianych. W jednych miejscach organizator pozostawia wolną rękę kadrze do działań (zazwyczaj te miejsca działają dobrze i kreatywnie), w innych są kontrolowane i ręcznie sterowane przez wójtów, burmistrzów czy prezydentów, a dyrektor jest tylko figurantem, bo tego wymaga ustawa. Małą szkodą jest, gdy włodarz mimo wchodzenia w kompetencję dyrektora rozumie jak ważna jest rola kultury i jego działania przynoszą korzyść. Większym problemem, gdy rola kultury jest niedoceniania, a instytucja jest traktowana jako jednostka do organizacji dożynek, obchodów, otwarcia inwestycji oraz opłacania faktur, które często z działalnością kulturalną nie mają nic wspólnego. Wielka jest to szkoda dla mieszkańców, którzy często nawet nie mają świadomości, że ośrodek kultury w ich mieście może działać inaczej niż dotychczas.

Jak coś jest od wszystkiego, to jest od niczego

Co sprawia, że ośrodki kultury są traktowane gorzej niż inne jednostki z tego sektora? Myślę, że duże znaczenie ma tu wielozadaniowość domów kultury, które często muszą być teatrem, galerią, kinem, impresariatem, placówką edukacji, biblioteką, a czasem nawet prowadzić stadiony i plaże. Wspomniane w debacie muzea i galerie mają ściśle sprofilowany profil działania. Wystawiają eksponaty i działa sztuki. Inne działania są „dodatkiem” do podstawowego celu z jakiejś dziedziny. W domach kultury zazwyczaj nie ma wiodącego celu. Czytając statuty domów kultury możemy zobaczyć, że są powołane do działań interdyscyplinarnych. Prowadzenie edukacji, kina, galerii, izb pamięci, kronik gminnych, zespołów muzycznych, punktów informacji turystycznej oraz bibliotek to tylko niektóre z zadań, jaki realizują centra kultury. Naprawdę trudno jest w tych wszystkich obszarach prowadzić działalność na odpowiednim poziomie, zwłaszcza przy ograniczonym budżecie i kadrach. Ta wielorakość realizowanych przedsięwzięć sprzyja powszechnemu przeświadczeniu, że dom kultury zrobi wszystko. Często te „wszystko” wykracza poza obszar kultury i jest wymagana od instytucji.

Rola organizatora

To, że ośrodki kultury są gorzej traktowane niż muzea i teatry według mnie ma też duży związek z organizatorem. Muzea i teatry zazwyczaj są to instytucje dla których organizatorem jest województwo lub duże miasto. W związku z tym wymaga się od nich działania na odpowiednim poziomie, który będzie reprezentować jednostkę samorządu terytorialnego. Marszałek lub prezydent dużego miasta nie może sobie pozwolić na to, aby zarządzana przez niego instytucja nie utrzymywała jakości prezentowanych treści i usług. Inaczej jest w małych gminach, gdzie przeciętny mieszkaniec nie ma rozbudowanych potrzeb kulturalnych. Zazwyczaj działania kierowane są do mieszkańców gminy, gdyż to potencjalni wyborcy. Organizator nie musi zatem się liczyć z opinią płynącą spoza granic gminy, którą zarządza. Ponadto w przypadku województwa czy wielkiego miasta pracownicy wszystkich podległych instytucji kultury tworzą dość liczebną grupę. Może mieć ona siłę w dyskusji z organizatorem. W przypadku gminy, gdzie w ośrodku kultury pracuje kilka osób, jest to relatywnie mały głos, który mógłby zrobić wrażenie na lokalnych władzach. W związku z powyższymi teatry czy muzea są lepiej traktowane, ale wymagania co do kadr tam pracujących są większe. Łatwiej jest zatrudnić „kogokolwiek” w wiejskim domu kultury niż Operze Narodowej. Łatwiej też wywierać wpływ lub obcinać budżety dla małych. Ich głos będzie zawsze mniej słyszany.

Razem możemy więcej

Stwierdzenie, które padło w debacie „Przyszłość domów kultury. Konteksty, nie tylko pandemiczne”, choć gorzkie, niestety jest prawdziwe. Ośrodki kultury będą jeszcze długo traktowane jak „brzydsza siostra”, która ma trudniej. Wciąż brakuje reprezentacji branży. Pojawiają się inicjatywy, które działają bardziej lokalnie. Brak jest ustawy, która by zabezpieczała interesy domów kultury i ich pracowników. Prace nad nią trwają, ale wciąż nie wiadomo kiedy się skończą i jaki będzie jej ostateczny kształt. Warto spotykać się i tworzyć wspólne inicjatywy i działania oraz prowadzić działalność informacyjną na temat domów kultury. To co robimy jest ważne, niech ludzie o tym słyszą.

Link do konferencji „Przyszłość domów kultury. Konteksty, nie tylko pandemiczne” która odbyła się 21 września w Domu Kultury Tu Praga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.