Mimo bałaganu w przepisach oraz niejasnych wytycznych instytucje kultury zaczynają działać. Ruszają małe imprezy, kina w plenerze oraz edukacja artystyczna. Na początek dobre i to, pora wracać do gry.
Po trzech miesiącach pauzy domy kultury znów mogą działać, choć w ograniczonej formie. Co prawda mają się gorzej niż galerie handlowe, sklepy i kościoły gdzie nie ma limitów osób mogących tam przebywać. Kultura zawsze ostatnia, choć z drugiej strony w liberalizacji przepisów dot. kościołów i sklepów upatruję szansę na powrót uczestników do instytucji kultury. Skoro przełamywany jest lęk w sklepach i kościołach, to z biegiem czasu zniknie całkiem lub będzie marginalny. Wówczas nie będzie on towarzyszył widzom w domach kultury, teatrach kinach i operach. Tego całej branży potrzeba – odbiorców, których nie zatrzymuje w domach strach. W mojej instytucji jesteśmy gotowi na powrót uczestników, którzy wracają już 3 czerwca. Do tej pory biblioteka i stadion działają, reszta instytucji w ograniczonym stopniu. W tym spokoju można się bardziej skupić na pracy. Jest mniej telefonów, tylko umówieni petenci. Udało się nadgonić wiele zaległości i odebrać urlopy zaległe. Więcej czasu można było poświęcić sobie nawzajem nie będąc wciąż pod nawałem pilnych spraw. W takich chwilach zwolnienia tempa buduje się silniejsza więź pracownicza. Nie zapominamy jednak, że bez uczestników instytucja kultury nie ma racji bytu i czas spokoju się kończy. Czekamy z niecierpliwością na powrót ludzi do naszej instytucji. Znów zaczynie się „kulturalny roller coaster”, który nabierze prędkości. Już go poczułem tworząc regulaminy i procedury do powrotu uczestników zajęć. Bardzo nam zależało na czasie https://belgradesaxperience.com/lettera-a/index.html , by zajęcia mogły ruszyć jak najszybciej. Planujemy kina plenerowe, pierwszy raz policja poprosiła nas o mapę sytuacyjną projekcji filmowej przed naszym budynkiem, a my do takiego przedsięwzięcia wynajmujemy ochronę. To prawda, że idzie nowe w kulturze, animacji, uczestnictwie. Nowe formy, zadania, przedsięwzięcia. Czuję, że jako kadry kultury jesteśmy stęsknieni uczestników, wydarzeń „twarzą w twarz”. Już nieraz udowodniliśmy, że potrafimy przekierować energię na wartościowe i oryginalne inicjatywy, tym razem nie będzie inaczej. Obawiam się jedynie, że nie będzie przychodziło nam to łatwo. Kryzys uczestnictwa trwa, kryzys branży się zaczyna. Budżety są cięte, a przepisy niejasne. W mojej instytucji kultury po zimie wyczyszczono rozetę i świetliki przy głównym wejściu do budynku. W naszym zazwyczaj ciemnym holu zrobiło się znów jasno, dostrzegłem metaforyczne światło nadziei. Nie będzie lekko, ale pora wracać do gry, jesteśmy winni uczestnikom nadrobienie straconego czasu…
Tymi słowami miałem skończyć, ale oberwałem obuchem w łeb. Tuż przed publikacją tego wpisu dotarły do mnie nowe wytyczne przeznaczone dla kin. Nic nadzwyczajnego w nich nie było, co mogłoby budzić wielkie kontrowersje. To było preludium do finału, którym okazały się wytyczne dla organizatorów imprez kulturalnych i rozrywkowych w trakcie epidemii wirusa SARS-CoV-2 w Polsce. Dowiedziałem się z nich by zwiększyć liczbę toalet, często je myć, zamontować bezdotykowe podajniki ręczników, przed wejściem na imprezę ustawić dozowniki z płynem dezynfekującym, przeszkolić i zabezpieczyć pracowników oraz wyznaczyć osobę, która będzie się komunikować z sanepidem. Pierwszy raz w wytycznych pojawiła się też impreza masowa, co mogłoby być dobrym omenem. Niestety szybko wróciłem na ziemie, gdy przeczytałem punkt, który brzmiał: „złożenie przez uczestnika obowiązkowego pisemnego oświadczenia przy wejściu na imprezę lub wcześniej drogą online, że uczestnik, według swojej najlepszej wiedzy, nie jest osobą zakażoną oraz nie przebywa na kwarantannie lub pod nadzorem epidemiologicznym”. Trudno mi sobie wyobrazić jak chętnie uczestnicy podpisują nam oświadczenia. I nie chodzi mi o samo techniczne wykonanie tego, co wielu ośrodkom szczególnie małym i tak będzie dużą trudnością. Być może cel jest inny niż się wszystkim wydaje. Być może są to działania, które mają sprawić by uczestnictwo w kulturze znów było elitarne. Ja osobiście wypełniłbym deklarację aby wejść na koncert czy teren jakiejś imprezy, ale znam wiele osób, które na samą wieść o tym zrezygnują z uczestnictwa. Wówczas w wydarzeniach rzeczywiście nikt przypadkowy udziału brać nie będzie. Choć może być tak, że ten zapis wytycznych i wiele innych, które generują koszta są po to aby utrudnić maksymalnie organizację wydarzeń. Mniej imprez, mniej skupisk ludzkich, mniej potencjalnych zagrożeń. Smutno mi się robi, ponieważ kultura jest traktowana jak zwykle po macoszemu. Bo jak to zrozumieć, że w sklepach, restauracjach i kościołach ludzi może przybywać bez żadnych limitów, w pociągach wszystkie miejsca będą mogły być zajęte, na stadionach lada moment pojawi się tysiące kibiców, a przy imprezie, gdzie dba się o reżim i procedury bezpieczeństwa dodatkowo trzeba zbierać oświadczenia o stanie zdrowia. Są też dobre strony. Myślę, że firmy eventowe szybko przystosują się do rynku i zaczną oferować kompleksowe organizacje takich wydarzeń zgodnie z wytycznymi. Może zwolnieni pracownicy z sektora kultury w wyniku cieć budżetowych właśnie tam znajdą pracę. Instytucje, gdzie pracuje niewiele osób będą zmuszone korzystać z tych usług, jeśli będą chciały zrobić imprezę. Tylko czy te pomniejszane budżety instytucji będą wstanie to wszystko udźwignąć? Czas pokaże, więc róbmy swoje.