Czas pandemii zamknął wiele osób w domach lub zmusił do pracy zdalnej. Dla niejednej osoby był to czas samodoskonalenia. Internet kipiał od branżowych spotkań, webinarów czy szkoleń. Ale one nigdy nie zastąpią realnego spotkania.
Informacja o zamknięciu instytucji kultury zastała mnie podczas konferencji w Książnicy Podlaskiej. Z racji dynamicznej sytuacji i konieczności szybkich działań opuściłem ją w przerwie. Dwa dni później miała odbyć się konferencja w Podlaskim Instytucie Kultury, na którą bardzo czekałem – ona także została odwołana. Wówczas nie spodziewałem się, że na kolejną konferencję w realu przyjdzie mi poczekać ponad 3 miesiące. Na samym początku podchodziłem z entuzjazmem do wielu debat, konferencji czy webinariów. Z racji mniejszej liczby zadań stacjonarnych był czas by brać w nich udział. W tym czasie uczestniczyłem w około 30 szkoleniach i spotkaniach organizowanych między innymi przez Narodowe Centrum Kultury, Podlaski Instytut Kultury, Koalicję Miast czy Szkołę Wyższą Psychologii Społecznej. W tym roku zacząłem swoją przygodę jako animator w Programie Dom Kultury Plus. Sytuacja epidemiologiczna wymusiła na mnie kontakty wirtualne, pozstawiły one jednak niedosyt. Lada dzień spotkam się z podopiecznymi na żywo. Podczas lockdown’u przeszedłem sito rekrutacyjne do programu Liderzy PAFW. Rozmowy rekrutacyjne odbywały się online za pomocą aplikacji Zoom. Muszę przyznać, że to bardzo ciekawe doświadczenie. Wydaje mi się, że mniej stresujące niż rozmowy na żywo. Inauguracja, która miała odbyć się stacjonarnie niestety została przeniesiona do świata wirtualnego. Uczestniczenie w spotkaniu live na Zoomie z ponad 60 innymi osobami jest bardzo ciekawym przeżyciem. Wszystko poszło sprawnie. Spotkania, konferencje, szkolenia w czasach pandemii mam wrażenie stały się powszechne. Uczestnictwo w takiej formie ma swoje dobre i złe strony. Podczas konferencji online poza prelegentami toczą się ożywione dyskusje na czatach https://qarshi.com/bokstaven-a/index.html , uczestnicy dzielą się dobrymi praktykami. Uczestników nie rozpraszają szmery, hałasy z sali czy nie są ograniczeni widocznością z powodu źle zajętego miejsca. Jeżeli uda się zorganizować odpowiednie warunki, które pozwolą na uczestnictwo to można z całym impetem chłonąć konferencje czy webinaria. Ja często biorąc udział w takich spotkaniach zamykam się w gabinecie, nie odbieram telefonów i nie zajmuję się niczym innym. Takie spotkania są dobre dla osób zabieganych, które bardzo organizują swój czas. Nie muszą tracić czasu i energii na dojazdy. Z drugiej strony nigdy nie zastąpią one klimatu spotkań na żywo. Nie ma tu rozmów w kuluarach, fizycznego kontaktu , a także reakcji sali. Trudno nawiązać nowe znajomości, choć mi się ostatnio udało. Wirtualne ale jednak. Na przerwach uczestnicy często zajmują się sprawami nie związanymi z konferencją. W moim przypadku przy spotkaniach stacjonarnych, po zakończeniu, jeszcze w drodze do domu i później, treści ze spotkania pracują we mnie. Rodzą się nowe pomysły. Po spotkaniach wirtualnych brakuje mi na to czasu. Po zakończeniu szybko przechodzi się do spraw na miejscu, na przykład spotkań z pracownikami, którzy czekają aż skończę. Myślę że wiele osób ma podobnie. Na dłuższą metę tego typu spotkania mogą zaburzać i spłycać jakość relacji. Brakowało mi spotkań w realu.

Bardzo się ucieszyłem, jak poproszono mnie o podpowiedź w sprawie organizacji TEDxBiałystok w warunkach pandemicznych. To znaczyło że coś fizycznego ma szansę się pojawić niebawem. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania i TEDx, który pierwotnie miał się odbyć w kwietniu odbył się 24 czerwca na sali widowiskowej Wydziału Nauk o Edukacji Uniwersytetu w Białymstoku. Tym bardziej było mi przyjemnie wziąć w niej udział, ponieważ ukończyłem studia w tym miejscu, a partnerem był Parlament Studencki, którego byłem członkiem w czasie studiów. Czym jest TEDx chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć. W największym skrócie są to konferencja, których celem jest popularyzacja „idei wartych propagowania”. Wystąpienia prelegentów trwają do 18 minut. Jak wyglądała białostocka pierwsza edycja? Odbywała się w reżimie sanitarnym. Wszyscy, którzy chcieli wziąć w niej udział podani byli kontroli temperatury ciała na wejściu. Na trenie obiektu obowiązywał nakaz dezynfekcji rąk i noszenia maseczek, a co drugie miejsce było wolne. Wolontariusze dbali o miłą atmosferę, udzielali informacji. Była przygotowana ścianka, na której robiono fotografie uczestnikom. W przerwie wystąpień Marszałek Województwa Podlaskiego otworzył wystawę fotografii prezentującą piękno Podlasia. Za budynkiem zostały ustawione food trucki oraz grał Dtekk czyli Jędrzej Dondziło znany z festiwalu Up To Date. Wydarzenie rozpoczęło się „duetem” skrzypowym Maestro Chives, w którym tylko jedna osoba grała na skrzypcach sic!. Hologram skrzypka grał z prawdziwym skrzypkiem. Podczas tego występu wyświetlone zostały portrety znanych Podlasian, między innymi Zamenhofa, Simony Kossak czy Nory Nei. Podczas wydarzenia wspomniano profesora Strumiłłę, który zmarł w kwietniu. Na scenie zaprezentowało się 7 prelegentów i prelegentek. Mi szczególnie przypadły osoby ze świata kultury Cezary Chwicewski, dyrektor kreatywny Up To Date Festival oraz Agnieszka Zach – Wiedźma Biebrzańska Wiedźma. Inni również ciekawie opowiadali o tym co robią i co jest dla nich ważne. Wszystkie wystąpienia są umieszczone w internecie na fanpage TEDxBiałystolk. Zachęcam do ich obejrzenia. Co poza sceną? Właśnie to wszystko, czego brakowało mi przez 3 miesiące. Rozmowy w przerwach, nowo poznani ludzie oraz spotkani starzy znajomi, atmosfera miejsca. Tego w żaden sposób nie da się zastąpić. Mam nadzieję tylko, że ludzie na dobre nie zdążą się od tego odzwyczaić.
WYSTĄPIENIA TEDx BIAŁYSTOK (link)

