Co roku na początku sierpnia w Choroszczy odbywa się Jarmark Dominikański. Jest to największa impreza plenerowa jaką organizujemy jako Centrum Kultury. Pierwszy Jarmark (w obecnej formie) odbył się 5 sierpnia 1990 roku. Wówczas było to jedne z nielicznych wydarzeń tego typu w regionie. Dziś po 30 latach od tamtych chwil niemal każda gmina ma podobną imprezę u siebie. Na festynowej mapie regionu coraz trudniej się wyróżnić. Organizatorzy prześcigają się w pomysłach jak przyciągnąć uczestników. Fakty niestety są takie, że niejednokrotnie jest powielany scenariusz, różniący się tylko otoczeniem. Jarmark Dominikański w Choroszczy również wpadł w kryzys ujednolicenia z innymi wydarzeniami. Kramy pełne chińszczyzny, scena, piwo i dmuchane budowle nie wyróżniały już tej imprezy od dziesiątek innych. Gdy zostałem dyrektorem postawiłem sobie za cel by to zmienić. Przychylność organizatora oraz entuzjazm załogi centrum sprawił, że małymi krokami z formy festynowej zaczęliśmy bardziej przechodzić w stronę kultury ludowej i tradycji.
Nie było to proste. Same podejście kadry do wydarzenia ewoluowało przez kilka lat. Przeszkód było mnóstwo, niektóre są do dziś (mentalność ludzi). Trudno wytłumaczyć sprzedawczyni chińskich zabawek że nie stanie w miejscu gdzie stała przez ostatnią dekadę, ponieważ to miejsce wyłącznie dla twórców ludowych. Wiadomo, że działania radykalne i inwazyjne mogą powodować opór uczestników. Małymi krokami rozpoczęliśmy proces profilowania wydarzenia oraz jego rozwoju. Udaliśmy się na wizyty studyjne do Basi Kuzub-Samosiuk (twórczyni festiwalu Z wiejskiego podwórza) oraz na Jaramark Jagieloński do Lublina. Zmieniliśmy datę wydarzenia z drugiej na pierwszą niedzielą sierpnia, tak by nie kolidować ze Świętem Chleba w Ciechanowcu. Co prawda ta impreza nie wpływała znacząco na liczbę uczestników, ale na liczbę wystawców już tak. Założyliśmy fanpage i stronę internetową. Wydzieliliśmy aleję wyłącznie dla wytwórców ludowych i zwolniliśmy ich całkowicie z opłaty. Postawiliśmy na spójność graficzną podczas promocji. Ze sceny zniknęły zespoły disco polo, a w ich miejsce pojawiły się ludowe. Wprowadzono pokazy i warsztaty. By fani muzyki tanecznej nie czuli się dyskryminowani zaczęliśmy urządzać koncerty tego nurtu w ramach dni miasta. Czy to dobrze? Dla jarmarku z pewnością. Pojawiały się głosy, że jak co roku jest to samo. Na początku się tym przejmowałem ale przestałem, ponieważ pojawiło się więcej głosów pozytywnych a zmiany były realne. Pozytywny odbiór sprawił, że obraną drogę kontynuujemy. Wydarzenia związane z prowadzeniem stanu epidemii oraz zawieszeniem działalności instytucji kultury dotknęły organizatorów wydarzeń bardzo drastycznie. Większość imprez została odwołana lub przeniesiona do sieci. Niestabilność przepisów sprawiła, że trudno było cokolwiek zaplanować w terminie oddalonym więcej niż 2-3 tygodnie. W związku z powyższym z ciężkim sercem podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu prac nad organizacją Jarmarku w formie klasycznej. Co nie zmieniało faktu, że nie chcieliśmy zostawić tej imprezy. Po burzy mózgów postawiliśmy na rozwiązania hybrydowe. Jarmark przyjął formę stacjonarno-sieciową oraz z jednego dnia wydłużył się do 10 dni wypełnionych imprezami i warsztatami, w których udział może wziąć ograniczona liczba osób. Jarmark (kramy) przenieśliśmy na stronę wydarzenia. Relacje w czasie realnym będzie można śledzić na naszych kanałach. Identyfikacja graficzna została przygotowana w nawiązaniu do charakteru imprezy. Promocja prowadzona jest klasycznie (wszystkie kanały). W ramach Jarmarku otworzona zostanie wystawa plenerowa „Szeptem” autorstwa Darii Ostrowskiej, wyświetlimy film z muzyką na żywo artystki Miss God, która łączy nowoczesne formy muzyczne z tradycyjną muzyką ludową czy zorganizujemy potańcówkę i warsztat tańca tradycyjnego. Wszystko w myśl hasła imprezy „Tradycyjnie w klimacie”, które ma oddawać klimat Podlasia: kultury, tradycji i natury. Mimo że impreza przed nami, już wiemy że rozwiązania z niej zastosujemy w przyszłym roku jak chociażby rozciągniecie warsztatów w czasie czy więcej produkcji online związanych z wydarzeniem. Na dwa tygodnie przed planowanym wydarzeniem wprowadzono złagodzenie przepisów dotyczących imprez, ale to już za późno by zmieniać szybko przyjętą koncepcję. Za to kolejną imprezę – „Dzień Ogórka”, która miała być odwołana odbędzie się tradycyjnie z publicznością. Mimo krótkiego czasu na przygotowania wierzę, że uda się nam ją przeprowadzić bez zakłóceń. W przyszłym roku mam nadzieję że wrócimy do tradycyjnych imprez wzbogaconych o elementy wypracowane w czasie pandemii. Tego sobie i wszystkim organizatorom życzę.