Jeżdżąc na wiele konferencji sektora kultury często spotykałem się z tematem Szkoły Liderów Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Wiele osób, które bardzo cenię z branży wzięło w niej udział. Zatem biorę i ja.

Szkoła liderów

Szkoła Liderów jawiła mi się jako pewnego rodzaju sekta. Wśród rozmów kuluarowych na spotkaniach kadry kultury jedni opowiadali jaka jest super dla rozwoju lidera, drudzy że dostanie się tam graniczy z cudem. Entuzjazm osób opowiadających o programie był przeze mnie odbierany jako nienaturalnie entuzjastyczny, aż nieprawdopodobny. Jak się spotykało dwóch liderów i zaczynali rozmowy na temat szkoły, świat wokół nich jakby przestawał istnieć. Nie wiele wiedziałem o tym programie poza tym, że jest tam zbieranina osób z różnych środowisk m.in. politycy, społecznicy, nauczyciele, działacze. Osobiście nie czułem potrzeby uczestnictwa w tym zbiorowisku osobowości, które często są aktywne w obszarach, z którymi nie mam zbyt wiele do czynienia. Ponadto szkoła nie jest związana bezpośrednio z branżą kultury. Nie chciało mi się współpracować z osobami, które nie zajmują się na co dzień tym co ja.

Zmianę świata należy zacząć od siebie

Do udziału w tym programie namówiła mnie koleżanka po fachu Iwona Orłowska dyrektorka Ośrodka Kultury w Krypnie, liderka XIII edycji programu. Zajęło jej to ponad rok, ale jej liderska wytrwałość opłaciła się, myślę że zwłaszcza mi. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że warto wyjść poza schematy i wziąć udział w czymś spoza branży, spotkać innych ludzi i zobaczyć trochę z ich perspektywy jak ta branża kulturalna wygląda (zdałem sobie sprawę, że też może być postrzegana jako sekta). W kulturze realizowałem już tyle rzeczy i brałem udział w tylu szkoleniach, że potrzebowałem jakiegoś nowego powiewu inspiracji. Założyłem, że szkoła mogłaby mi pomóc w nawiązywaniu współpracy między sektorami i branżami do realizacji celów związanych z upowszechnianiem kultury. Natomiast prywatnie chciałem zrobić coś dla siebie. Proces rekrutacyjny był dwu etapowy. Na początku było trzeba wypełnić formularz, w którym odpowiadało się na wiele pytań związanych z doświadczeniem i umiejętnościami. Osoby, które przeszły to sito wzięły udział w rozmowach kwalifikacyjnych w tym roku oczywiście onlnie. Cieszę się że zaufano mi na tyle, bym mógł wziąć udział w tym projekcie.

Wyjść poza schemat

Szkoła Liderów to zjazdy, szkolenia oraz indywidualna praca między nimi. Pierwszy inauguracyjny zjazd w związku z szalejącą pandemią przybrał formę hybrydową. Pierwsze dwa dni odbyły się online z udziałem wszystkich uczestników, kolejne dwa na żywo w mniejszych kilkunastoosobowych grupach. To co sobie założyłem, udało się zrealizować już na pierwszym zjeździe. Rzeczywiście ludzie z różnych środowisk i branż w jednym miejscu to na pierwszy rzut oka wybuchowa mieszanka. Gdy wejdziemy w relacje głębiej okazuje się, że możemy się nawzajem inspirować i wspierać. Niektóre zjawiska czy grupy otrzymały twarz konkretnych osób. Tak jakby chociaż związki zawodowe, których nie ukrywając, nie byłem miłośnikiem, opierając swoje przekonania na o powieściach znajomych dyrektorów, którzy wiecznie się zmagają z nimi. Rozmowa z przewodniczącą związku z Lublina (również uczestniczką programu) pozwoliła mi spojrzeć na to z innej perspektywy i zrewidować moje zdanie na bardziej umiarkowane. Od dziś słysząc związek zawodowy zamiast awanturującego się Pana Dudy z telewizora widzę Anię z Lublina (choć tak naprawdę z Białegostoku), miłą i otwartą osobę, która dba o innych. Wielokrotnie podczas zjazdu podkreślano, że szkoła liderów ma również stworzyć miejsce do spotkań różnych ludzi i różnych poglądów. Wychodząc poza utarte właśnie schematy warto porozmawiać z ludźmi, żeby poznać ich historie, motywacje do działań. Rozmowy te są bardzo inspirujące.

To dla mnie dopiero początek Szkoły Liderów. Wiem że poza konkretną wiedzą i własnym rozwojem nawiąże wiele inspirujących znajomości, spotkam osoby, które choć nie działają w branży kulturalnej to na pewno będą miały pozytywny wpływ na moją pracę w tym obszarze. Dobrze czasami spojrzeć na wszystko z boku, by móc zobaczyć więcej możliwości i znów na nowo ujrzeć człowieka.

Proces twórczy trwa…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.