W instytucjach kultury, głównie w domach kultury i bibliotekach, na stanowiskach merytorycznych pracują osoby z wykształceniem kierunkowym, ale też niejednokrotnie bez wykształcenia kierunkowego. Czy to dobrze? Myślę, że lepszy pracowity i wrażliwy inżynier, niż nieporadny magister sztuki.

Uwolnienie zawodów

Patrzenie na możliwość przydatności pracownika jedynie przez pryzmat jego wykształcenia może pozbawić nas wielu szans. Co prawda w sektorze kultury jest część zawodów, które wymagają spełnienia określonych kryteriów i posiadania uprawnień, ale wiele z nich często wykonują osoby bez tzw. „szkoły”. Instytucje kultury, które realnie nie potrzebują kadr specjalistycznie wykształconych (muzyków, aktorów, tancerzy) spokojnie mogą zaufać umiejętnościom i doświadczeniu osoby, która ma podjąć pracę. Jeżeli jest to młody, dobrze rokujący pracownik warto dać mu szansę i nauczyć zawodu. To prawda, że studia kształtują, poszerzają wiedzę oraz uczą pewnego stylu bycia (zwłaszcza te humanistyczne, kulturoznawcze czy artystyczne). Z drugiej strony studia techniczne bardziej (przynajmniej w teorii) uczą racjonalnego podejścia do realizacji zadań. Z każdego pracownika można wydobyć potencjał, jeżeli tylko nam na to pozwoli.

Biblioteka bez bibliotekarzy

Najlepszym tego przykładem jest choroszczańska biblioteka, którą zarządzam od kilku lat. Aktualnie pracują tam 3 osoby. Tylko jedna z nich ma wykształcenie bibliotekarskie. Wcześniej w bibliotece pracowały jedynie osoby z wykształceniem kierunkowym. Z czasem rozstały się z naszą instytucją. W związku z powyższym przeniosłem tam pracownicę, która pracowała wcześniej w dziale promocji kultury. Ponadto została przyjęta na staż osoba, która nie pracowała zawodowo w sektorze kultury, ale od wielu lat uczęszczała do naszej biblioteki, wypożyczając dziesiątki książek. Nowatorskie spojrzenie tych osób, w połączeniu z wiedzą i doświadczeniem jednej wykwalifikowanej bibliotekarki, która została, sprawiło że nawet w pandemii liczba czytelników rosła, odbywało się wiele inicjatyw i wydarzeń, a marka instytucji z każdym dniem stawała się coraz silniejsza. Dziś Biblioteka Publiczna w Choroszczy działa prężenie, organizuje spotkania, pozyskuje środki, jest blisko czytelników i stosuje innowacyjne rozwiązania w swoim działaniu.

Niekulturalni dyrektorzy kulturalnych instytucji

Uczestnicząc w wielu szkoleniach i spotkaniach branżowych spotkałem mnóstwo wartościowych osób. Często dyrektorzy, których instytucje wyróżniają się swoją działalnością na mapie Polski, nie mieli ukończonych studiów związanych z kulturą i sztuką. Justyna Prajs, która przez wiele lat była dyrektorką Centrum Kultury w Jabłonowie Pomorskim powiedziała mi kiedyś, że dzięki temu, że nie jest absolwentką studiów artystycznych czy kulturoznawczych ma inne spojrzenie na całokształt działalności instytucji. Jak się okazuje na tyle dobre, że instytucja działała bardzo dobrze odnosząc sukcesy nie tylko lokalnie. Z kolei dr Tomasz Dudziński, dyrektor Grajewskiego Centrum Kultury często w żartach powtarza, że na szczęście on nie jest artystą, więc ma porządek w papierach i spokojnie może zarządzać. Oczywiście nie jest to regułą, że każdy dyrektor z wykształceniem „pozakulturalnym” będzie dobrze zarządzał, tak jak nie jest regułą, że z wykształceniem z obszaru kultury i sztuki będzie zarządzać źle.

Patrz szerzej

W doborze osób do pracy w instytucjach kultury kwalifikacje są ważne, ale nie zawsze najważniejsze. Należy pamiętać, że to ludzie tworzą instytucje, a ludzie są różni. Warto budować zespół w oparciu o osoby kompetentne i chętne do pracy. Posiadane kwalifikacje nie zawsze są gwarantem, że trafimy na dobrego pracownika. Czasami gdy spojrzymy szerzej, okaże się że uda nam się dostrzec prawdziwe diamenty kadr kultury, które wystarczy oszlifować.

BIBLIOTEKA PUBLICZNA W CHOROSZCZY (profil na FB)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *