Czy wypada zabrać dziecko do teatru, filharmonii lub na koncert? Wypada, a nawet trzeba. Edukacja artystyczna i kulturalna od najmłodszych lat jest bardzo ważna. Uwrażliwia, budzi poczucie estetyki, uczy życia społecznego, porusza ważne tematy i skłania do rozmów.
Nigdy nie jest za wcześnie aby zacząć
Pierwszy raz z dzieckiem na wydarzeniu kulturalnym byłem w 2013 roku. Był to wernisaż w Centrum Ludwika Zamenhofa w Białymstoku. Pojechałem tam na zaproszenie mojej dobrej znajomej ze studiów Katarzyny Chaniewicz, której prace zawisły podczas wystawy dyplomowej słuchaczy Akademii Fotografii i Przedsiębiorczości. Wówczas otrzymałem reprymendę od pewnej pani, że nie powinienem przyjeżdżać z dzieckiem na wernisaż. Bała się chyba że może coś mu się stać, wszak było to świeże niemowlę. Nic dziecku się nie stało, a dziś ma na koncie udział w dziesiątkach wydarzeń. Często wiele osób dziwi się, że dzieci chodzą ze mną na koncerty, spotkania, projekcje. Braliśmy udział w wystawach, festiwalach muzycznych, koncertach na kilka tysięcy osób, spektaklach. Dlaczego miały by nie iść, jeśli same chcą, a treści nie stanowią w żaden sposób dla nich zagrożenia.
Plac zabaw sztuką
Coraz więcej instytucji kultury kieruje swój program bezpośrednio do dzieci, nawet tych najmniejszych. Warsztaty dla mam z dziećmi, dla małych dzieci lub starszych.Spektakle, filmy, koncerty, wydarzenia interdyscyplinarne. Na Białostocczyźnie jedną z pierwszych instytucji, która wyszła do najmniejszych dzieci była Galeria Arsenał. Powstał tam „Plac Zabaw”. Dziś to nic nowatorskiego, ale w 2012 roku szeroki program edukacyjny skierowany do najmłodszych, który oparty był o sztukę prezentowaną w galerii na Podlasiu był nowością, która była potrzebna. Miło wspominam tam warsztaty sensoryczne dla dzieci, w których uczestniczył mój niespełna dwuletni syn. Do organizacji warsztatów zapraszani byli artyści, którzy przygotowywali swój autorski program. Plac zabaw w Galerii Arsenał działa do dziś. Pojawiło się też wiele przedsięwzięć tego typu w Polsce. Jak widać było to bardzo potrzebne.
Na koncert i do opery
O ile uczestnictwo w wydarzeniach dedykowanych dla dzieci jest powszechne, o tyle zabieranie dzieci na wydarzenia, które nie są wprost do nich skierowane wciąż stanowi trend mało popularny. Ostatnio moja 6 letnia córka w szkole muzycznej zobaczyła plakat musicalu „Jesus Christ Superstar”. Powiedziała, że chce koniecznie to zobaczyć. Jako że akurat trwało okienko obostrzeniowe udało mi się zdobyć bilety na ten spektakl. Czy to odpowiedni spektakl dla 6 latki? Spytałem dzwoniąc do opery. Usłyszałem, że jest co prawda od 7 lat, ale wszystko zależy od wrażliwości dziecka. Poszliśmy. Co prawda nie przewidziałem, że w 7 rzędzie jest jeszcze dość płasko i dziecko nie zobaczy sceny, dlatego większość spektaklu przesiedziała mi na kolanach. Miejscami było już jej niewygodnie i schodziła żeby postać na nogach lub zrobić kilka kroków. Mogło to przeszkadzać innym widzom, czego mam świadomość. Po wyjściu z sali zostałem poinformowany, że są puffy takim małym dzieciom, które się kładzie na siedzenie, Nic to, moja wina, mogłem doczytać w dostępności instytucji zanim się wybrałem. Ogólnie córka była bardzo zadowolona ze spektaklu, choć może nie do końca rozumiała warstwę tekstową, ale podziwiała grę. Teraz też lubi słuchać piosenek z musicalu (w polskiej wersji fajnie je przygotowało studio Accantus, którego artystki i artyści zresztą pracują przy tworzeniu piosenek do filmów animowanych).
Może być niezręcznie
Uczestnictwo z dziećmi, zwłaszcza tymi mniejszymi na wydarzeniach kulturalnych może być powodem niezręcznych sytuacji. Wiadomo, że dziecko jest ciekawe świata i czasami może się zachować niestosownie do miejsca i sytuacji. Raz będąc na koncercie (raczej obok koncertu) w centrum Białegostoku, podczas festiwalu Inny Wymiar zwrócono mi uwagę, że moje dzieci przeszkadzają w nagrywaniu koncertu (na dyktafon). Trzeba tu jednak zaznaczyć, że było to poza trenem wyznaczonym na imprezę, w ogólnej przestrzeni rynku. Dzieci sobie biegały wkoło drzewa. Osoba ta rejestrowała koncert, raczej bez zgody organizatora. W operze podczas sceny śmierci Judasza, gdy panowała klimatyczna atmosfera moja córka powiedziała, że mogli zrobić różowe światła, gdyż są ładniejsze od czerwonych. Słychać ją było raczej w dużej części sali. Bywają takie sytuacje, liczę tu na wyrozumiałość innych odbiorców. Bo przecież jak dziecko ma mieć zamiłowanie do sztuki, jeśli do tych instytucji nigdy nie pójdzie. Nie mówię tu o sytuacjach, gdy dziecko ewidentnie przeszkadza. Wówczas rzeczywiście należy opuścić salę. Najlepszą nauką jest praktyka. Warto więc w sposób praktyczny uczyć uczestnictwa w wydarzeniach.
Czego Jaś się nie nauczył…
Coraz więcej instytucji jest przygotowanych na przyjęcie dzieci. Coraz więcej rodziców świadomie dba o uczestnictwo najmłodszych w edukacji artystycznej i wydarzeniach. Myślę, że nigdy nie jest za wcześnie na kontakt z kulturą i sztuką. W myśl przysłowia: „Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał”. Myślę że warto zabierać do instytucji kultury dzieci od najmłodszych lat. Tak samo myślę że instytucje powinny być gotowe na małych gości, nawet jeśli to nie są imprezy bezpośrednio do nich kierowane. Przy odrobinie odpowiedzialności i przygotowania wykształcimy nowe, zaangażowane środowisko odbiorców.