W ostatnich latach w Polsce wykonano ogromną pracę nad dostępnością kultury. Kładziono nacisk na to, by jak najwięcej osób mogło z niej korzystać. Powstawały specjalne programy np. Kultura Dostępna, w projektach przyznaje się dodatkowe punkty za kierowanie ich do grup wykluczonych. Dba się o ułatwienie dostępu do kultury jak największej liczbie osób.
Trudna dostępność
Osoby, które na co dzień zajmują się organizacją wydarzeń kulturalnych, szczególnie w małych miejscowościach zazwyczaj mają świadomość, jakie czynniki mogą mieć negatywny wpływ na frekwencję. Najczęstszymi barierami w uczestnictwie (nie chodzi o osoby z niepełnosprawnościami) były finanse, lokalizacja i czas.
Czas
Sama godzina imprezy ma kolosalny wpływ na liczebność odbiorców. Trudno się spodziewać wielu osób na spotkaniu autorskim np. we środę o 11:00, ponieważ są one zazwyczaj w pracy, szkołach czy krzątają się we własnych sprawach. Warto też zwracać uwagę na inne wydarzania, które odbywają się w okolicy (np. msze w małych miejscowościach) lub mających rangę narodową (np. mecz reprezentacji w mistrzostwach Europy). Jest wielce prawdopodobne, że organizując wydarzenia w godzinach pokrywających się zawsze będziemy mieli mniej gości.
Lokalizacja
Bardzo ważnym elementem dostępności jest dogodna lokalizacja wydarzania. Organizując przedsięwzięcie warto pomyśleć już wcześniej o tym, jak odbiorcy mają do nas dotrzeć. Wiadomym jest, że więcej osób dotrze do centrum miasta, niż na łąkę znajdującą się gdzieś daleko poza jego granicami. Warto wówczas zadbać o to, aby odbiorcom pomóc dotrzeć na miejsce. Choć czasami trudno jest wszystko przewidzieć, pamiętam jak podczas Dnia Ogórka (lokalizacja trudnodostępna) informowaliśmy, że można na miejsce dotrzeć rejsowym PKS’em. Niestety w dniu imprezy podróżni na białostockim dworcu mogli przeczytać na kartce przyklejonej do rozkładu „Z powodu Dnia Ogórka kursy do Kruszewa odwołane”. Są też miejsca, z których daleko jest do pewnego rodzaju instytucji. Warto tu się posłużyć przykładem Sejn, miasta na północnym-wschodzie. Działają w nim dwa centra kultury (polskie i litewskie), Ośrodek Pogranicze, Biblioteka i Muzeum. Ale do najbliższego instytucjonalnego teatru (Białystok) jest 130 km. Trudno wymagać od przeciętnego odbiorcy by wyprawiał się na sztuki do tak oddalonego miejsca. Planując wydarzenia już na samym początku trzeba wziąć pod uwagę, czy jest łatwo dostępna dla odbiorców.
Finanse
Ceny biletów są bardzo różne w zależności od organizatora i przedsięwzięcia. W wielu przypadkach to właśnie organizator ustala ich ceny. Jedni kalkulują na zysk, inni by wyjść na zero, a jeszcze inni by pomniejszyć stratę. W każdym z tych wypadków bilety mają jakąś cenę. Może ona się znacznie różnić w zależności od miejsca, w którym odbywa się wydarzenie. Często tak jest, że za bilet na ten sam zespół płacimy w innym miejscu nawet dwa razy więcej. Koszt wstępu dla wielu może stanowić ograniczenie, którego nie chcą lub nie mogą przezwyciężyć. Biletowane imprezy wykluczają tych, którzy biletów nie mogą kupić, bo ich zwyczajnie na to nie stać.
Covidowa rewolucja
Wprowadzenie stanu pandemii wywróciło dostępność wydarzeń do góry nogami. Sale kin, teatrów, oper, centrów kultury zostały zamknięte dla odbiorców. W jednej chwili, to co było dostępne na co dzień, przestało już takie być. Wiele instytucji zgodnie z apelami ministra zaczęło działać online. Paradoksalnie w wielu wypadkach zaczęło docierać do osób, do których nigdy by dotrzeć się nie dało. Instytucje artystyczne uwolniły mnóstwo zasobów. W Internecie pojawiły się archiwalne spektakle, koncerty i inne. Do największych instytucji dołączyło wiele mniejszych, które też rozpoczęły działania online. W pewnym momencie był już tego taki przesyt, że odbiorcy rezygnowali z korzystania. Z czasem przepisy zmieniano tak, by instytucje mogły działać, choć zawsze z pewnymi ograniczeniami oraz obowiązkiem zapewnienia szeregu rzeczy. Wiele instytucji działa w tych warunkach.
Bezpieczeństwo czy wygoda?
Aktualne przepisy mówią, że w imprezie plenerowej może wziąć udział 250 osób oraz osoby zaszczepione, które nie wliczają się do limitu. W rozporządzeniu nie sprecyzowano dokładnie w jaki sposób organizatorzy mają egzekwować limity uczestnictwa. Jak zwykle branża kultury szybko rozpoczęła działania mające na celu rychłe przywrócenie imprez. Jednakże zdarzają się miejsca, w których organizatorzy zdecydowali się na wpuszczanie jedynie zaszczepionych. Taka sytuacja ma miejsce między innymi na festiwalach Fest Festiwal Chorzów, Rock na Bagnie oraz POLandROCK Festiwal (choć tu organizator zastrzegł, że 250 miejsc zostawia dla dzieci poniżej 12 roku życia). Po oświadczeniach o planowanych działaniach na organizatorów wylała się fala hejtu. Zapowiadane są demonstracje. Czy słusznie zrobili ograniczając widzów tylko do osób zaszczepionych? To zależy. Z pewnością łatwiej jest zorganizować wydarzenie, gdzie sprawdzane są tylko bilety i deklaracje zaszczepienia. Z drugiej strony, jeżeli dołożyć wysiłku i zrobić wydarzenie z osobami nie zaszczepionymi, to mamy zawsze te 250 dodatkowych odbiorców. Wiadomo, że pionierzy przecierają szlaki. Niedługo może pojawić się więcej tego typu wydarzeń, które całkowicie uniemożliwiają dostępność wciąż największej grupie w kraju (osobom, które jeszcze nie przyjęły dwóch dawek szczepienia przeciw COVID). To będzie poważne utrudnienie dostępu do kultury.
Po zakończonej pandemii nic już nie będzie takie samo w sektorze kultury. Instytucje po roku obostrzeń mają wypracowane modele działań. Warto dostosować je w taki sposób, by w imprezach mogło brać udział jak najwięcej osób, które mają ograniczony dostęp. Łatwiej nie znaczy lepiej, a razem możemy więcej. Warto o tym pamiętać.