Od trzech tygodni w sąsiednim kraju trwa konwencjonalna wojna, taka o jakiej większość obywateli zachodniej Europy myślała, że jest niemożliwa w XXI wiecznej Europie. Polacy chętnie ruszyli do pomocy uchodźcom. W tym pierwsze instytucji kultury, które robią to do dziś.
Kulturalne pomaganie
Obserwując wydarzenia w Polsce od inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę (czwartek 24 lutego 2022) trudno nie odnieść wrażenia, że zabrakło w tym wszystkim koordynacji i informacji władz każdego szczebla. Choć pewnie w każdej gminie działały sztaby kryzysowe, to jednak w weekend nie w każdej pracowały służby informacyjne pozostawiając obywateli samym sobie. W pospolitym ruszeniu powstało wiele działań i zbiórek. Polacy masowo ruszyli do pomocy. W samej 6 tysięcznej Choroszczy w której mieszkam, powstało co najmniej 10 zbiórek. W tym czasie w Polsce większość lokalnych instytucji kultury została zamieniona w magazyny lub tymczasowe punkty pobytu dla uchodźców. Same lub we współpracy z organizacjami pozarządowymi na pełnych obrotach działały od samego początku (kultura nie kończy pracy o 15:30 w piątek). Niejednokrotnie działania pomocowe zaburzyły działania instytucji kultury. Choć w tej sytuacji myślę, że nikt nie mógł mieć pretensji o odwołane zajęcia czy wydarzenia.
Ciemna strona pomagania
Warto pomagać! Należy jednak to robić z głową i szacunkiem do osób, do których ta pomoc ma dotrzeć. Myślę, że nie przesadzę nazywając pierwsze dni zbiórek „Narodowym wietrzeniem szaf”. Wiem, że w wielu miejscach na zbiórki trafiały ubrania używane, stare, zniszczone, w których nikt niech chce chodzić. Ilość tych rzeczy zablokowała niejeden punkt zbiórki. Tysiące osób musiało tracić czas na segregowanie ubrań by wyrzucić te, które się do niczego nie nadają. Pomagając przy takiej segregacji w Miejskim Ośrodku Animacji Kultury w Wasilkowie usłyszałem ciekawą zasadę, którą powinien kierować się każdy oddający odzież: „oddawaj to, co sam byś założył”. W zebranych kosmetykach trafił nam się używany pumeks. Przez takie sytuacje łatwo zwątpić w ludzi.
Innym problemem jaki się pojawił w niektórych miejscach była rywalizacja. Choć cel był jeden, to drogi do jego realizacji każdy miał swoje. Nie podawanie i przekazywanie informacji o „konkurencyjnych” lub innych zbiórkach. Nie umieszczanie w spisach zbiórek organizowanych przez osoby nie lubiane bądź z opozycji. Rywalizacja między organizacjami, która zbierze więcej i brak współpracy między nimi. To tylko niektóre potaknięcia w tym całym procesie. Finalnie jednak myślę, że wiele środowisk dzięki temu odbyło dobrą lekcję jak pomagać z głową.
Czy działać?
Część instytucji kultury została zawiązana działaniami pomocowymi tak mocno, że wpłynęło to na ich codzienną pracę. Odwoływano zajęcia i wydarzenia. Wielu organizatorów wydarzeń borykało się lub wciąż się boryka z pytaniem, czy w takiej sytuacji jaką jest wojna w ogóle powinniśmy organizować wydarzenia, wtedy gdy mamy taką możliwość gdy tuż za naszą granicą umierają ludzie, tysiące z nich ucieka przed wojną do innych krajów. Moim zdaniem jak najbardziej. Myślę, że nie możemy jako instytucje i ludzie dać się sparaliżować przez obłęd jednego człowieka. Nasze działania mogą być dobrą okazją do okazania solidarności, okazją do przeprowadzania zbiórek na rzecz osób potrzebujących z Ukrainy oraz zwykłą chwilą wytchnienia dla naszych odbiorców. Pojawia się wiele wydarzeń wprost dedykowanym wydarzeniom u naszych sąsiadów. Podczas koncertów, spektakli, pokazów filmowych poza samymi gestami solidarności często przeprowadzane są zbiórki. Coraz więcej instytucji już konstruuje ofertę skierowaną do uchodźców z Ukrainy. Myślę, że to dobry kierunek.
Uważam, że w obliczu tego wielkiego nieszczęścia jakim jest Wojna u naszych sąsiadów jako ludzie kultury i instytucje zachowaliśmy się jak trzeba i zdajemy egzamin z pomocy, empatii i solidarności. Myślę, że naszą rolą w przyszłości powinny być próby utrzymania pozytywnego podejścia do pomocy ukraińskim uchodźcom. Wiele osób zajmujących się uchodźcami alarmuje, że niebawem zaczniemy być zmęczeni pomocą i zaczną się pojawiać konflikty oraz niechęć do naszych gości, którzy musieli opuścić swoją ojczyznę.