Kultura sama w sobie zwykle nie zna granic, ani tych fizycznych, ani tych mentalnych. Często jednak osoby odpowiedzialne za upowszechnianie kultury te granice wyznaczają i się ich mocno trzymają. Finalnie jak zwykle tracą na tym uczestnicy i uczestniczki.

Do płotu moje…

Płoty są do tego żeby było do płotu moje, za płotem – nie moje…” napisał Edward Redliński w albumie „Wołkow” z 1983 roku. Cytat ten dziś wykorzystywany w spektaklu „Matecznik” można śmiało przełożyć na podejście wielu instytucji kultury do ich stylu działania. Skupiają się one na danym obszarze fizycznym i osobach go zamieszkujących. Często granice tych obszarów pokrywają się z granicami administracyjnymi organizatora. Gdy instytucja jest gminna, to działa wyłącznie na terenie tej gminy i kieruje swoje działania do jej mieszkańców. Gdy wojewódzka robi to samo w stosunku do terenu i mieszkańców województwa. Wydaje się być to logicznym i prawidłowym działaniem. Ośrodek kultury, który dotację podmiotową czerpie z budżetu gminy bądź miasta działa wyłącznie na obszarze miejskim lub gminy, swoje działania kierując tylko do mieszkańców tych jednostek terytorialnych. Takie instytucje nie widzą potrzeby „wychodzenia” poza „swój” teren. Niejednokrotnie są wyizolowanymi z otoczenia innych instytucji kultury, które wszystko robią indywidualnie. Dodatkowo taki stan pozornie sprzyja organizatorom, gdzie wszystkie działania skupiają się tak naprawdę na potencjalnych wyborcach, którzy mogą oddać swój głos w najbliższych wyborach. Poza tym mniej kontaktów z innymi ośrodkami i ich pracownikami, to też mniejsze prawdopodobieństwo, że przywiezione zostaną pomysły, rozwiązania, inspiracje czy chęć stylu pracy inny, niż ten preferowany, a w ekstremalnych przypadkach wymuszany przez organizatorów.

Za płotem… wspólne

Po przeciwnej stronie można spotkać instytucje, które poza skupianiem się na „swoim podwórku” wchodzą też na inne. Organizują wydarzenia skierowane nie tylko do mieszkańców, ale również do osób spoza obszaru administracyjnego ich organizatora. Wchodzą we współprace z partnerami spoza gminy lub miasta, w którym działają na co dzień. Budują partnerstwa i współprace, organizują wspólnie wydarzenia wykraczające zasięgiem poza obszar do którego są przypisane jako samorządowa instytucja kultury. Pracownicy takich ośrodków z racji prowadzenia działań na różnych obszarach, często mają okazję poznać wiele osób z branży, co finalnie wiąże się z powiększaniem zasobów w postaci kontaktów i relacji, które są bardzo przydatne w prowadzeniu codziennych działań kulturalnych. To właśnie pracowników z tych instytucji najczęściej można spotkać na ogólnopolskich lub wojewódzkich spotkaniach i szkoleniach, z których przywożą mnóstwo pomysłów i propozycji do działań i współpracy. Taki styl pracy ośrodka kultury tj. kierowanie działań do wewnątrz, ale też na zewnątrz (do partnerów i odbiorców) jest nie tylko promocją instytucji, ale też gminy lub miasta jakie dana instytucja reprezentuje.

Między płotami… nasze

Wracając na „własne podwórko” często instytucje kultury muszą je dzielić z innymi. Sztandarowym przykładem takiego stanu są działające w wielu gminach niezależnie od siebie biblioteki i ośrodki kultury. Dobrze jest, gdy te instytucje pracują w porozumieniu oraz ich pracownicy i dyrekcje są w stałym kontakcie. Pozwala to wspólnie stworzyć wiele przedsięwzięć, a przy indywidualnych działaniach nie powodować konfliktów interesów obu instytucji. Przy takiej współpracy finalnie korzystają odbiorcy, dla których tak naprawdę te instytucje są stworzone. Gorzej jest w sytuacji, gdy komunikacja między takimi ośrodkami kuleje, pracownicy się nie lubią i jedni drugich traktują nie jako partnerów do osiągania wspólnego celu, ale jako konkurencję. Wówczas może pojawić się dublowanie działań lub organizacja podobnych w tym samym czasie, co szczególnie w małych miejscowościach może finalnie sprawić, że uczestnicy nie będą mogli skorzystać z oferty, a frekwencja będzie mniejsza. Stwarza też to dobre warunki dla nieuczciwych organizatorów do prowadzenia działań manipulacyjnych i jeszcze silniejszego skłócania instytucji ze sobą. Ogólnie w bardzo niewielu miastach i gminach stosuje się system koordynacji wydarzeń, tak by się nie odbywały równolegle (moje opinię opieram na dziesiątkach rozmów z przedstawicielami wielu instytucji kultury). Idealnie jest gdy wszystkie organizacje i instytucje działające w obszarze kultury mają ze sobą dobry kontakt i współpracują prowadząc działania zarówno wspólne jak i indywidualne.

W działaniach instytucji kultury ważne jest to co blisko, ale też to, co jest daleko. Warto patrzeć szerzej i dalej. Można wtedy dostrzec wiele inspiracji i możliwości, zobaczyć partnerów, a nie konkurentów. Zawsze jest lepiej budować mosty niż stawiać mury wokół siebie. Łączyć siły w dążeniu do wspólnego celu zamiast marnować energię na niepotrzebną konkurencję i spory. Razem możemy więcej!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *